Główna Nasz związek Teksty Inne strony Dokumenty Pomoc/Kontakt


Związkowe medale dla generałów




   

    Krótko przed wyborami na funkcje w Zarządzie Głównym największego związku zawodowego funkcjonariuszy Straży Granicznej, jego Przewodniczący major Marcin Kolasa, podczas uroczystego spotkania, wręczył związkowe medale generałom w siedzibie Komendy Głównej w Warszawie. Sam standardowo w garniturze (niczym niemundurowy), generałowie w mundurach, w szeregu ustawieni do odznaczenia. Zdjęć nie umieszczono w internecie (żeby niezależni publicyści nie zobaczyli?), jednocześnie zadbano, aby ujrzał je każdy funkcjonariusz formacji. Na wszystko musiała być zgoda i zdecydowana aprobata Komendy Głównej.


Wyobraźmy sobie, że w jakiejś kopalni, fabryce, hurtowni jak Amazon, czy instytucji finansowej jak mBank, przewodniczący związku zawodowego dwa tygodnie przed wyborami postanawia wręczyć dyrektorom medale za zasługi dla związku. Czy wzrosłoby mu poparcie?


Zgaduję, że wielu funkcjonariuszy widzących zdjęcia ze wspomnianego wydarzenia odebrało je jako sygnał, że najwyższe kierownictwo związkowe „ściśle współpracuje” z kierownictwem służbowym. Przypuszczam dalej, że liczni upatrują w takim stanie rzeczy szansę dla siebie, na pomoc w awansie, wysłaniu na kurs chorążacki, oficerski, pomoc w przeniesieniu itd. A może się mylę i większość obserwatorów poczuła niesmak? Jeśli jakiś generał zasłużył na medal, można było mu go wręczyć miesiąc/rok wcześniej. Bez wielkiej gali w stolicy, ustawić obok szeregowych aktywistów związkowych, nieposiadających lampasów.


Od lat obserwuję, że współpraca pomiędzy szefostwem formacji i głównego związku jest wręcz wzorowa. Niestety, niekoniecznie dobrze odbija się to na funkcjonariuszach. Zabrano nam lepsze przeliczniki emerytalne, dni corocznego urlopu, urlopu dodatkowego, prawie weszły obowiązkowe $zczepienia na David-a, a rząd majstrował przy wydłużeniu o 6 miesięcy maksymalnego czasu delegowań. Jak wobec tego wszystkiego zachowywali się generałowie? Czy swoją postawą zasłużyli na medale od związkowców?


Ruch związkowy, w zeszłym roku, ponownie wybrał środowisko Przewodniczącego majora Marcina Kolasy, który w wyborach wygrał z opozycyjnym kandydatem z Nadwiślańskiego Oddziału. Pomimo, że to właśnie związkowcy z Nadwiślanki, nie bacząc na absencję centrali swojego związku i KGSG przez lata starali się o „emerytury” dla służbowych psów i koni. Kiedy akurat zrobiło się zamieszanie z „piątką dla zwierząt”, ktoś to dostrzegł i się udało przepchnąć świadczenia dla odchodzących ze służby czworonogów. I to z takim efektem, że psiaki odchodzące z SG mają lepiej niż odchodzące z Policji! Tak też było z dodatkiem stołecznym, za którym związkowcy z Nadwiślanki osamotnieni chodzili od lat. Zrobiło się zamieszanie z licznymi odejściami ze służby i znowu ktoś przypomniał sobie ich starania, stołeczny przyznano w SG. Czy funkcjonariusze nie pamiętają kto chodził za ich sprawami, a kto był „powściągliwy” w działaniu?


Pamiętają. Znają też pewnie przysłowie, że „pokorne ciele dwie matki ssie”, co także może tłumaczyć nikłą aktywność związkową poza głównym nurtem. W Policji związkowa Solidarność jest już chyba w każdej jednostce. A w SG? Solidarność u pograniczników to może 1 procent, OPZZ 1 promil. A Ty czytelniku, po której stronie stoisz? Uczciwego podejścia, czy jakiejś formy konformizmu?


mł. chor. SG Seweryn Piasecki
opzzsg.prv.pl